piątek, 16 marca 2012

Deskfriend vs. Childhoodfriend

Best of. Grafity się nie wydobywa. Grafity są na ścianie.

Mój organizm odmówił posłuszeństwa i urządził sobie przedłużony łikend. Zostałam zamknięta na cztery spusty i odgrodzona lasami od mojego rodzinnego miasta, w którym również mieści się placówka, do której chodzę tylko ze względu na kolektyw klasowy. Uczyć to się można w domu indywidualnie - do szkoły to się chodzi dla towarzystwa. A zwłaszcza kiedy się jest w latach gimnazjalnych ( i nie umie gotować.)

Słońce prześwieca przez laptopa, uniemożliwiając mi przeczytanie tego co dotychczas napisałam. Nie mogę nazwać mojego stanu Ciemną Adrenaliną ale jestem naprawdę ciekawa co wszystko włożyłam w ten wpis. By the polna ścieżka - te irytujące promienie słoneczne są pewnie zasługą nadchodzącej lub nieoficjalnej Wiosny przez duże W. Wiosnę poczułam juz wczoraj kiedy po wyjściu z kina (z moim kochanym kolektywem :D) nauczycielki z totalnym brakiem zainteresowania oświadczyły, że do powrotu do szkoły zostało dokładnie 45 minut = co dla nas oznaczyło 45 minut wałęsania się po centrum miasta. Obawiałam się najnudniejszych 45 minut tego dnia spędzonych razem z moją deskfriend, która już mrugała do mnie z drugiego końca tłumu. Całe szczęście namówiłam moją przyjaciółke z dzieciństwa na odwiedzenie warzywniaka i kupienie kilkudziesięciu ml Kofoli (♥). Streszczenie tych 45 minut można przedstawić tylko w ten sposób: http://komixxy.pl/uimages/201203/1330872129_by_Stupri_500.jpg

Przyjaźnimy się można powiedzieć od 5 lat. Nie jest to typowa przyjaźń polegająca na odwiedzaniu, łażeniu po osiedlu, siedzeniu w jednej ławce, spędzaniu przerw - jest to przyajźń, która przetrwa pomimo to, że nie robimy większości rzeczy razem a i tak zawsze mamy wspólny temat ☺ 

I to własnie wczoraj pijąc na przemian Kofole i zjadając cukierki poczułam zeszłoroczną wiosnę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz